Część 10.

Leżałam w cichej, jasnej sali. Nie było przy mnie nikogo. Tak od kilku dni. Miałam dość. Zauważyłam, że na szpitalnym stoliku leży nóż. Widać było, że jest ostry. Wyciągnęłam po niego rękę...
- Co ty do licha chcesz zrobić?! - usłyszałam silny, męski głos. Byłam pewna, że to Feliks.
- To co widać. Miło, że sobie o mnie przypomniałeś.
- A więc mnie pamiętasz? Jak dobrze. Myślałem, że straciłaś poczucie czasu...
- Mhm. - nie wiem dlaczego, ale nie miałam ochoty na dalszą rozmowę.
- To jak? Wracamy?
- Oszalałeś? Nie widzisz jak wyglądam?
- Masz gips.
- No właśnie...
- Zauważyłaś, jaki mamy dzień?
Spojrzałam na kalendarz, który wyrósł mi przed nosem. Ze zdumienia nie mogłam nic wydukać.
- Jak to do cholery jest możliwe?!
- Niestety nie wiem. Musisz wracać do siebie.
- Najpierw wytłumacz mi co ja robię w 2020 roku!
- Teraz jesteś w szpitalu.
- Nie wkurzaj mnie! Dobrze wiesz o co mi chodzi.
- Dobrze powiem ci, ale się uspokój. W chwili gdy powiedziałaś zaklęcie, moc, która przez Ciebie przepływała była za silna, miałaś uczucie 'odlatywania'.
- Możesz powiedzieć mi o czymś, czego nie wiem? - zapytałam nerwowo.
- Tylko wtedy, kiedy będziesz milsza. - odciął mi się Feliks.
- Przepraszam. Kontynuuj.
- Gdy powiedziałaś, że chcesz być w domu i mieć święty spokój nie sprecyzowałaś czasu. Tak potężna energia przeniosła Cię o kilkanaście lat w przyszłość.
- Czyli to co robię teraz wydarzy się w przyszłości?
- Pewnie tak, ale niekoniecznie musi. To co... wracamy?
- Wracamy.

2 komentarze:

Zapraszam do Partnerów na moim Blogu :)
taka mała współpraca :) jak coś proszę o kontakt
Admin www.takestars.blogspot.com

 

No i nie wiem czy jest ładny ; c

 

Prześlij komentarz