Część 16.

Przekroczyliśmy bramę wioski bez żadnych konsekwencji. Było pusto. Domy były bardzo podobne do domu Alojzego. Niskie, masywne, lekko zaokrąglone ściany, na których mieniły się kolory tęczy wyglądały przyjaźnie.
- Wow. Ale tu pięknie. - powiedziałam do Feliksa.
- Ta kraina jest cała piękna. W tej wiosce produkuje się podkowy dla jednorożców. - odpowiedział mi.
Stanęłam sztywno, a moje oczy wielkością przypominały kule do bilarda.
- Dałaś się złapać? Jednorożce nie istnieją Iwettko. - odpowiedział mi z nutką wesołości.
Dotarło do mnie jak łatwo dałam się nabrać. Zaczęłam myśleć, że to może jednak nie jest taka ściema... W końcu w magię też nie wierzyłam, a tu co? Pojawia mi się magiczny świat.
Rozglądałam się po miasteczku. Kątem oka zauważyłam, że coś się poruszyło. Obróciłam się w tamtą stronę. Moje zdziwienie było jeszcze większe, niż wtedy, gdy usłyszałam o mitycznych stworzeniach. Widziałam przed sobą istotę. Ale jaką! Duża, futrzana kulka z malutkimi nogami, oczami wielkimi jak talerze. Długie ramiona zakończone były frędzelkami. Osobnik nie miał tułowia. Był za to w wściekle zielonym kolorze. Nie sposób było oderwać od niego wzroku.
- Siemka, siemka. Hej ho! Co tam Iwetto? - Wykonując trzy skoki futrzak już był przy mnie. - Wiedziałem, że przybędziesz, wiedziałem! Nie sposób było tego nie wiedzieć, takie rzeczy my już wiemy. Właściwie to wiemy wszystko, a przynajmniej ja. Chociaż muszę przyznać, że nasz gatunek wie bardzo, bardzo dużo... - dalsze słowa do mnie już nie docierały. Stałam sztywno, w moich oczach krył się strach i zdziwienie. Nie rozumiałam już nic.

Część 15.

zeRozgrzane do czerwoności słońce prażyło niemiłosiernie. Wydawało mi się, że w każdej chwili mogę pęknąć tak, jak ziarenko kukurydzy, z której powstaje popcorn.
- Zatrzymajmy się gdzieś. - poprosiłam Feliksa.
- Gdzie? - usłyszałam głos. Chciałam go ujrzeć, zobaczyć jeszcze raz to jego czarujące spojrzenie.
- Nie wiem... gdziekolwiek, proszę. - nie dawałam za wygraną. Nagrzany słońcem piasek dawał o sobie znak przy każdym kroku, z każdym ruchem.
- Jeśli mapa, którą mamy jest poprawna, a prawdopodnie tak jest, to za około 30 minut powinniśmy dojść do miasteczka.
- Miasteczka? - zapytałam.
- No tak, miasteczka. Myślałaś, że to jest totalne bezludzie a Alojzy jest jedynym, żyjącym i rozumnym stworzeniem w tym świecie? - powiedział sarkastycznie.
- Emm... nie. - odpowiedziałam zmieszana.
- Jasne, jasne. - powiedział. Słyszałam w jego głosie nutkę wesołości.
- Nie mogę się przyzwyczaić. Nie mogę przyzwyczaić się do barwy mojego głosu. Nie mogę przyzwyczaić się do myśli, że jestem tu gdzie jestem...To jest... niezwykłe.
- Cały ten świat jest niezwykły... a jednocześnie zwykły. To wszystko zależy od ciebie, od tego jak ty to widzisz. To co dla ciebie może być zwyczajne dla miejszkańców Agorellum może być najbardziej dziwacznym przedmiotem na ich planecie. A uwierz, że tu może być wszystko.
Po tych słowach zamilkłam. Myślałam o nich ciągle, głos ducha przeszywał moją głowę kilka razy pod rząd. Nie mogłam wyrzucić z siebie jego słów, coś mówiło mi, że muszę się głębiej nad nimi zastanowić.
Nawet nie wiedząc kiedy straciłam poczucie czasu i w oddali zobaczyłam wioskę.

Część 14.

Bardzo jasne światło mnie oślepiło. Obudziłam się bardzo gwałtownie. Wiedziałam, że śniło mi się coś strasznego, jednak nie pamiętałam co to było. Serce waliło mi jak oszalałe.
- Feliks? - wychrypiałam. Mój głos mnie przeraził. Był mocny i niski.
Nie usłyszałam odpowiedzi. Podniosłam się i rozejrzałam po miejscu, w którym spędziłam noc. To miejsce miało w sobie dziwny urok. Kilka drzew, małe jeziorko. Piękna, zielona trawa, która była przyjemnie ciepła od słońca,  ale nie była gorąca. Po chwili zauważyłam, że na środku zbiornika wodnego jest skrzynia. Kusiło mnie żeby sprawdzić co to jest.
- Nie rób tego. - usłyszałam głos ducha.
- Przestraszyłeś mnie! - odpowiedziałam. - Powinieneś mi odpowiedzieć wcześniej, że tu jesteś, a nie tak się skradasz. - wypomniałam mu.
- Przepraszam. Wypoczęłaś? - zapytał. W jego głosie rozpoznałam troskę.
- Tak, ale myślałam też nad małą kąpielą... Mógłbyś gdzieś sobie pójść na pół godziny? - powiedziałam zmieszana.
- Oczywiście, jak już skończysz to po prostu zawołaj.
Woda była cudowna. Nie była zimna, ale też nie była gorąca. W sam raz. Po wyjściu z niej zobaczyłam, że na moim ciele są drobinki niebieskiego, błyszczącego się pyłu. Skóra wyschła natychmiast po opuszczeniu basenu. Dziwne - pomyślałam. - W sumie nie powinno mnie to dziwić... tu wszystko jest inaczej.
- Feliks! - zawołałam. Nie mogłam się przyzwyczaić do mojego nowego głosu.
Duch pojawił się natychmiast. Znów go widziałam, znów zatkało mi dech w piersiach. Wydawało mi się, że tym razem był piękniejszy niż ostatnio. Wydawał się być bardziej złoty, a błękit w jego oczach był nie do opisania. Otworzyłam buzię.
- Zamknij bo ci muchy nalecą. - powiedział do mnie żartobliwie.
- Tak, tak, na pewno. Jeszce mi powiedz, że tu takie są. - siliłam się na bycia luzacką.
- Żebyś się nie zdziwiła. - uśmiechnął się do mnie i puścił oczko. Nogi mi rozmiękły. - Zbieramy się?

Część 13.

- Feliks, musimy iść tak szybko? - zapytałam zdyszana. - Zatrzymajmy się na chwilę, proszę.
Przystanęliśmy na piaszczystym terenie. Wokół nie było żadnego drzewa, żadnych zwierząt. Wszędzie gorący piasek, słońce i cudowne, błękitne niebo.
- Napij się czegoś. - zasugerował mi Feliks.
Miałam zamiar tak zrobić. Byłam bardzo spragniona. Wyciągnęłam z plecaka butelkę wody. Gdy skończyłam, zauważyłam, że butelka nadal jest pełna.
- Dziwne. - powiedziałam.
- Przynajmniej Alojzy do czegoś się przydał. - powiedział do mnie głos. Czasem żałowałam, że nie mogę go ciągle widzieć. - To co, idziemy dalej? - zapytał.
- Tak.. - westchnęłam. Schowałam wodę, wstałam i ruszyliśmy dalej.
Widok, jaki mieliśmy nie zmieniał się przez dobre kilka godzin. Szliśmy ciągle przez pustynię. Jedynie słońce zmieniało swoje położenie. W oddali zobaczyłam piękną oazę.
- Widzisz to co ja? - zapytałam ducha. Chciałam mieć pewność, że to co widzę nie jest halucynacją.
- Widzę. Co Ty na to, żebyśmy spędzili tam noc? - odpowiedział.
- Dobrze. - zgodziłam się.
Ostatnią resztką sił doszłam do oazy. Nie rozglądałam się, położyłam głowę na ciepłej od słońca trawie i usnęłam.