Część 12.

Feliks rozpoczął rozmowę z Alojzym. Opowiedział mu pokrótce co się wydarzyło przez ten czas. Korzystając z okazji, że nikt się mną nie interesował postanowiłam przywitać się z moją szklaną przyjaciółką.
- Przepraszam cię najmocniej!
Doszedł do mnie głos zanim sama zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
- Nie miałam pojęcia, że tak to się skończy. Nie powiedziałam Ci o tym celowo, nie chciałam, żeby Ci się coś stało...
Zaśmiałam się. Gdyby nie to, kula pewnie mówiłaby jeszcze o tym przez długi czas.
- Jak widzisz nic mi nie jest, chociaż to długa historia. - odpowiedziałam jej uśmiechając się.
- Przynajmniej wiesz, że masz nadal moc. Potężną moc, z tego co widać.
- Iwetto! - Feliks włączył nam się w rozmowę. - Chodź tu, proszę.
- Wybacz mi, muszę iść. - Pożegnałam się z kulą. Gdy szłam do holu przez pokój gościnny zauważyłam na blacie stołu pierścień. Pomyślałam sobie, że może to jest ten, którego potrzebujemy. Jednak zdałam sobie sprawę, że to nie może być on. Alojzy powiedział, że go nie ma, Feliks mu ufa, a ja ufam jemu.
- W tym plecaku macie zapas żywności i wody. Jednak nie wystarczy on na długo, maksymalnie 3, może 4 dni podróży... - powiedział czarodziej.
- Przepraszam, w jakim plecaku? - przerwałam mu.
W tej chwili plecak wielkości dojrzałej dyni pojawił się na moich plecach.
- Tu macie mapę do miasta goblinów - Inferna. Jednak musicie być ostrożni podczas wchodzenia przez bramy miasta. Nigdy nie wiadomo co te małe gady mogą zastawić na was przy wejściu... Cóż. Tyle ode mnie. Teraz pozostaje życzyć mi Wam szerokiej drogi. Rychłego zobaczenia!
Po tych słowach wyszliśmy z Feliksem z chaty, a drzwi za nami same się zamknęły.

Część 11.

Znów miałam to dziwne uczucie odlatywania. Biel, która mnie otaczała była nie do zniesienia. W dodatku towarzyszył mi znajomy ból głowy. Chciałam już być w świecie magii.
- Feliks?
- Tak?
- Ten świat, w którym byłam, do którego lecimy... to on ma jakąś nazwę?
- No pewnie. Tak jak każda rzecz. W końcu to jest miejsce.
- Zdradzisz mi ją czy mam dać sobie spokój? - powiedziałam zniechęcona. Czy zawsze do wszystkiego muszę go doprowadzać? - pomyślałam.
- Aaa..no tak, jasne. Nazywa się on Agorellum.
- Dziwnie. - powiedziałam.
Resztę drogi spędziliśmy w milczeniu. Nie mam pojęcia ile czasu to zajęło. Niespodziewanie zaczęłam słyszeć cichą melodię, która robiła się coraz głośniejsza. Nagle spadłam na kolana, a melodia zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Wyostrzyłam wzrok. Tak, byliśmy na miejscu. Nic się nie zmieniło. Wszędzie błękit i zieleń.
- Wstawaj. - powiedział do mnie Feliks.
Zrobiłam tak jak powiedział. Zaczęliśmy iść. Nie wiedziałam w którym kierunku - czy na zachód, wschód, a może jeszcze w inną stronę. Ciągle szliśmy prosto. W oddali zauważyłam chatę Alojzego. Byliśmy na miejscu. Feliks znów wystukał jakiś rytm w drzwi, które zaraz po zakończeniu otworzyły się.
- Witajcie ponownie, moi mili. - przywitał nas czarodziej uśmiechając się szeroko.

Część 10.

Leżałam w cichej, jasnej sali. Nie było przy mnie nikogo. Tak od kilku dni. Miałam dość. Zauważyłam, że na szpitalnym stoliku leży nóż. Widać było, że jest ostry. Wyciągnęłam po niego rękę...
- Co ty do licha chcesz zrobić?! - usłyszałam silny, męski głos. Byłam pewna, że to Feliks.
- To co widać. Miło, że sobie o mnie przypomniałeś.
- A więc mnie pamiętasz? Jak dobrze. Myślałem, że straciłaś poczucie czasu...
- Mhm. - nie wiem dlaczego, ale nie miałam ochoty na dalszą rozmowę.
- To jak? Wracamy?
- Oszalałeś? Nie widzisz jak wyglądam?
- Masz gips.
- No właśnie...
- Zauważyłaś, jaki mamy dzień?
Spojrzałam na kalendarz, który wyrósł mi przed nosem. Ze zdumienia nie mogłam nic wydukać.
- Jak to do cholery jest możliwe?!
- Niestety nie wiem. Musisz wracać do siebie.
- Najpierw wytłumacz mi co ja robię w 2020 roku!
- Teraz jesteś w szpitalu.
- Nie wkurzaj mnie! Dobrze wiesz o co mi chodzi.
- Dobrze powiem ci, ale się uspokój. W chwili gdy powiedziałaś zaklęcie, moc, która przez Ciebie przepływała była za silna, miałaś uczucie 'odlatywania'.
- Możesz powiedzieć mi o czymś, czego nie wiem? - zapytałam nerwowo.
- Tylko wtedy, kiedy będziesz milsza. - odciął mi się Feliks.
- Przepraszam. Kontynuuj.
- Gdy powiedziałaś, że chcesz być w domu i mieć święty spokój nie sprecyzowałaś czasu. Tak potężna energia przeniosła Cię o kilkanaście lat w przyszłość.
- Czyli to co robię teraz wydarzy się w przyszłości?
- Pewnie tak, ale niekoniecznie musi. To co... wracamy?
- Wracamy.